Komentarze: 2
Plecy mnie dziś napierdzielają, niestety. Siedzę kilka godzin przed kompem i widać organizm protestuje. Nie będę się stawiał i wyjdę się przejść po firmie. Porozmyślam sobie trochę. Mam o czym. Coś ta Alicja mi ciągle w głowie siedzi. Może odezwać się do niej. Na kawę zaprosić, może jakiś mały suwenir, np. płytę z ulubioną muzyką. Miła pogawędka w kawiarni. Powiedziałbym jej co czuję. Nie żeby coś osiągnąć ale tak... żeby wiedziała, że ją lubię... że mi się podoba. Ponoć lepiej takimi uczuciami dzielić się zamiast kisić w sobie. Tylko co potem? Jeśli powie, że rozumie i że bardzo się z tego cieszy, to pół biedy. Gorzej jeśli ona także mnie... lubi. Co wtedy? Wycofam się czy zrobię kolejny krok. Sam nie wiem. To jest wielka niewiadoma. W sumie chciałbym, aby odwzajemniała moje zainteresowanie. Romans z taką kobietą... ech... Tylko, że ja nigdy takiego prawdziwego romansu nie miałem. Jakoś tak skonstruowany jestem, że w takich sytuacjach od razu od Olgi mam chęć odejść.
Nic chyba nie wymyślę - idę się przejść.