Komentarze: 2
Plan był prosty. Szybki atak, zaskoczenie przeciwnika, zdobycie przyczółków i konsekwentny szturm na główny cel. Efektem miało być druzgocące zwycięstwo nad przeważającymi siłami wroga. Do walki przygotowałem się szczegółowo analizując sytaucję wroga. Olga. Będzie się bronić do upadłego. Jej wola walki jest wręcz legendarna. Muszę być przygotowany na niezłomną postawę.
Obmyśliłem strategię i opracowałem taktykę. Każde posunięcie obmyśliłem w najdrobniejszych szczegółach. Wyznaczyłem dzień inwazji i... czekałem. Dzień "W" nadszedł. Przed zmrokiem udałem się do centrali zaopatrzenia szturmowego gdzie nabyłem dwie baterie artyleryjskie średniego kalibru. Przygotowania maskowałem starannie, aby wróg nie przejrzał moich planów. W końcu nadeszła pora. Rozpocząłem ostrzał. Okazało się, że jest na to przygotowana. Kolejne salwy nie robiły na niej wrażenia. Kończyła się amiunicja. Sytuacja była poważna. Byłem bliski załamania i przyznania się do porażki gdy nagle spostrzegłem mały wyłom w zwratych do tej pory wrażych szykach.
Ruszyłem desperacko i okazało się, że mój ostrzał przyniósł efekt. Kruchy opór pękł pod naporem moich sił. Szybko zdobyłem przyczółki na Wzgórzach Nadziei i w zasadzie mogłem od razu ruszyć na główny cel - Wąwóz Rozkoszy. Postanowiłem jednak delektować się zwycięstwem. Na Wzgórzach Nadziei zorganizowałem sztab tymczasowy i z tej pozycji rozpocząłem akcje zaczepne zagłębiając się coraz dalej za linie wroga. Porażka Olgi była już tylko kwestią czasu. Nie minął kwadrans gdy przyjmowałem jej kapitulację. Broniony obszar został zdobyty.