spokojny wieczór
Komentarze: 3
Wieczorkiem, gdy zmrok otula już całe osiedle wychodzę na zewnątrz. Jak codzień robię rundkę wokół bloków. Spotykam innych, gnanych przykrym obowiązkiem wyprowadzania czworonogów. Latarnie uliczne oświetlają kremowym światłem rzędy równo zaparkowanych samochodów. W powietrzu unosi się zapach węgla drzewnego i pieczonego mięsa. To na pobliskich ogródkach działkowych kończą się spotkania grillowe. W stronę uczelni suną objuczeni plecakami studenci i studentki. Dla nich już niedługo zacznie się gonitwa, a może już się zaczęła. W końcu wrzesień to sesja poprawkowa.
Tak... wszystko w porządku. Kolejny spokojny, miły dzień dobiegł końca. Miasto powoli kładzie się spać. Jeszcze tylko czasem z otwartego okna słychać głosy lub stukanie sztućców. Wkrótce wszystko umilknie. Czuję się trochę jak gospodarz doglądający swojej trzódki. Po obchodzie udaję się do domu. Tam spokojny dzień doczeka się spokojnego końca.
...a nad wszystkim świeci wesoło prawie pełna już tarcza księżyca.
No niestety też. Z psem wychodzę.
Dodaj komentarz